Zapraszamy do współpracy!!!

Drodzy Czytelnicy i miłośnicy Woli i Śródmieścia! Jeśli znacie jakieś ciekawe miejsce, zrobicie niebanalne zdjęcie zaskakującego zjawiska, odkryjecie knajpę wartą polecenia bądź macie do opisania cokolwiek związanego z życiem dzielnicy, piszcie! Nasz adres mailowy to: ogrodniczki.blog@gmail.com

Będziemy stokroć wdzięczni za wszelką pomoc i ciekawe informacje :).

niedziela, 27 lutego 2011

Zwiastuny złej nowiny

Zjawiają się w polskich miastach późną jesienią i wegetują tu aż do wczesnej wiosny. Podobno przybywają z Petersburga. Przesiadują na łysych gałęziach drzew, kraczą, żerują na tym, co ludzie wyrzucą do śmietników. Ich dzioby przypominają maski, noszone w XIV wieku, by uchronić się przed zarazą. Wyglądają złowieszczo.

W książce Doroty Terakowskiej Tam gdzie spadają anioły ponura postać czarnego kruka niemal od narodzin towarzyszy małej Ewie. Im ona jest słabsza, tym on staje się większy i mroczniejszy - jakby wraz z utratą jej sił, potężniał. Obraz demona, który przybrał formę czarnego ptaszyska, bardzo przemawiał mi swego czasu do wyobraźni. I za każdym razem, gdy widzę ponure gawrony, których dzioby wymierzone są w kierunku naszych okien, czuję się nieswojo... 




Idzie wiosna, kupy wychodzą

Dawno nas nie było - ale bez obaw, w końcu wracamy. Sesja, zima, Święta - niekoniecznie w tej kolejności - powodują, że człowiek jakby nie zauważał Warszawy wokół siebie, a jak już zauważa, to zupełnie nie ma w nim tej radości życia, która skłoniłaby do dzielenia się na blogu nowinkami z okolicy.

Zwykle jest tak, że nasze poczucie słuszności świata wzrasta wtedy, gdy okazuje się, że ktoś inny też podziela nasze poglądy. Odetchnęłam z ulgą, kiedy tuż za sądami, obok sklepu akwarystycznego odkryłam wielki plakat, który promuje bliskie memu sercu wartości. Lubię zwierzęta. Uważam spacery za dobre spędzanie czasu. Niewątpliwie też przemiana materii jest w życiu istotna. Dlatego ten plakat, mam nadzieję, poruszy serca właścicieli słodkich zwierzątek, pozostawiających po nich mniej słodkie kupy. Wolałabym, żeby wiosna w Warszawie przestała mi się kojarzyć z hasłem, jakie wpisałam w tytuł tego posta.

Czego sobie i Wam życzę!