Zapraszamy do współpracy!!!

Drodzy Czytelnicy i miłośnicy Woli i Śródmieścia! Jeśli znacie jakieś ciekawe miejsce, zrobicie niebanalne zdjęcie zaskakującego zjawiska, odkryjecie knajpę wartą polecenia bądź macie do opisania cokolwiek związanego z życiem dzielnicy, piszcie! Nasz adres mailowy to: ogrodniczki.blog@gmail.com

Będziemy stokroć wdzięczni za wszelką pomoc i ciekawe informacje :).

wtorek, 22 marca 2011

W gąszczu obfitości

Społem 24h, przez niektórych zwane Delikatesami, przez kolejnych Sklepem na Woli, przez jeszcze innych Długim Sklepem przyzwyczaiło nas ostatnio do restrukturyzacji. Jakiś czas temu wejście zamieniło się z wyjściem i trzeba przeuczyć się, że wchodzi się lewą, a nie prawą stroną. Dojście do kas jest już tylko z jednej strony, nie tworzą się zatem dwie, ale tylko jedna kolejka. Dział cukierniczy zamienił się miejscami z działem drogeryjnym - słodycze wyszły na zewnątrz, a Domestos został wciągnięty wgłąb. 

Wydawałoby się, że to wszystko? Otóż dziś, gdy weszłam zrobić zakupy i szłam coraz głębiej i głębiej  między półki sklepowe, znalazłam się w pewnym momencie w istnym gąszczu produktów nabiałowo-spożywczych. Na lodówkach z mrożonkami stanęły białe, wysokie blaty, sięgające powyżej mojej głowy, na których postawiono wszystko to, co zastawiało dotychczas podłogę. Nad moją głową znalazły się szproty, śledzie, pasztety, paprykarze i inne konserwy.

Kolejna rzecz, do której trzeba się przyzwyczaić...

poniedziałek, 21 marca 2011

W oczekiwaniu na wiosnę


Perspektywa ze schodów kościoła św. Andrzeja. 

Puzzle muranowskie

Znowu wracam do tematu układanki - wczoraj pisałam o budynku, dzisiaj zdjęcie przedstawiające pejzaż typowo, wydaje mi się, muranowski, a może w ogóle typowy, wystarczyłoby powiedzieć? Im dłużej obserwuję okolicę, tym większe mam wrażenie, że ktoś bawi się tutaj budynkami, ulicami, ruinami i ogrodzeniami w układankę. Zdjęcie ilustruje zjawisko dość powszechne, gdzie by się nie ruszyć: ulica czy plac, otoczony granatowoniebieskim budowlanym ogrodzeniem, za nią półruina, przez której okienko prześwituje muranowski blok, a dalej w tle zabytkowa wieża kościoła ewangelicko-reformowanego.

No i nie wolno zapomnieć o "manhattanowej" wieży, zupełnie w tle, za blokiem, jak wieżyczce zamku "z lepszego świata" kiwającej przyjaźnie-nieprzyjaźnie na przypadkowego przechodnia, mówiącej: co tam zabytki, ja stoję tu, gdzie się trzeba ze mną liczyć!

Ale może jeszcze słowo o granatowym ogrodzeniu. W zeszłym roku spacerowaliśmy z eM nad Wisłą i jak zapewne większość z Was wie, długo stały tam takie ogrodzenia. Traf chciał, że akurat ekipa jakiejś stacji telewizyjnej koniecznie chciała zrobić z nami jakieś ujęcie na temat "co sądzimy o tej budowie". Niestety, żadne z nas nie miało pojęcia, co powstaje za ogrodzeniem. Byliśmy tylko w stanie zapewnić, że bardzo lubimy granatowy.

niedziela, 20 marca 2011

Składak


Krążąc dzisiaj po Nowolipiu razem z eM, zauważyliśmy interesujący budynek. Wygląda jak poskładany z kilku budynków w jedną, niekoherentną, całość. Kolumnada jak z przedwojennego pałacyku, góra przypomina inne muranowskie powojenne budynki, a do tego gdzieniegdzie dostawiono popiersia - kogo? Mężów stanu? A może jakieś busty, znalezione na ruinach? Skąd się wzięły? Kto wymyślił sobie taki Hundertwasserhaus jak patchwork z historii Muranowa i okolic?



W budynku mieści się Centrum Wolontariatu i ognisko artystyczne. Cała ta część Muranowa jest jak pudełko zapałek, w które ktoś powkładał bloki, stylizowane dworki, przedszkola, szkoły i komendy policji. Można spędzić dzień biegając po tutejszym labiryncie schodów.

sobota, 19 marca 2011

My też!

Potraktujmy to jak zaproszenie do interakcji - z dzielnicą, z czytelnikami bloga, z Muzeum Pożarnictwa (chwilowo nieczynnym), z okolicą. Nie wolno się zniechęcać, prawda?


Sfotografowane na ścianie Muzeum Pożarnictwa. Podpisu, niestety, brak. I samo pismo jakby chwiejne.

Biedroneczko leć do nieba...

Parę dni temu, zupełnie przypadkiem, odkryłam na murze filaru przy biletomacie ZTM-u wesołe, ceramiczne biedronki. Któż je tam przytwierdził? Kiedy się pojawiły? Co one oznaczają? Ten radosny element jest jak żartobliwe mrugnięcie oka pośród szarych, monumentalnych, muranowskich budynków. Widać, że czas i pogoda zszargały nieco brzegi skrzydeł i czułek tych stworzeń, ale nadal tchną podnoszącą na duchu radością. Zwłaszcza w tak ponure, mokre, chłodne i wietrzyste dni, jakich doświadczamy ostatnio w Warszawie. 

Czy takich niespodzianek jest w okolicy więcej?




wtorek, 8 marca 2011

Atrakcje życia pod sądem


Tak - życie blisko sądu obfituje w specyficzne atrakcje. I nie mam tu na myśli ekpiy TVN stojącej w miarę regularnie pod naszym blokiem albo spektakularnych ucieczek wielkich skazanych, lawirujących między rachitycznymi drzewami rosnącymi w pobliżu a budką McNaleśnik (której zniknięcie ostatnio co prawda odnotowałam - przekształciła się w McHamburgera czy coś podobnego - ale nad którym wciąż boleję).Otóż nasze sądy upodobały sobie różnorakie ekipy filmowo-serialowe, które przydarzają się nam tutaj nawet częściej niż blokująca wyjście z uliczki ekipa TVN-u.

W ekipy filmowców obfitują zwłaszcza soboty, kiedy mniej kręci się w pobliżu ludzi. Zazwyczaj są niegroźne. Przejawiają się za pośrednictwem busów, wypełnionych wieszakami, z tabliczkami informującymi - "ekipa filmowa" i plakietką z nazwą serialu. Zdarzyło się przechodzić obok "Ojca Mateusza", zdażyło obok "M jak Miłość". Kto by pomyślał, że nasze sądy takie są fotogeniczne? A jednak. Zwykle ekipy kręcą, gubią wieszaki i odjeżdżają, nie zostawiając na nas wrażenia. Tym razem jednak kręcono z rozmachem.

To na zdjęciach - to nie UFO. To, choć po ciemku nie widoczni, panowie oświetleniowcy na podnośnikach z silnie rażącymi lampami. Najpierw tylko świecili. Potem jeszcze zakleili okna, w które świecili, i świecili dalej. Za szkodliwe warunki wspólnota mieszkaniowa powinna dostać darmowe bilety do kina albo chociaż pozdrowienia na pasku u dołu ekranu od sędziny Mostowiak.

poniedziałek, 7 marca 2011

Sajgon na Feminie


Pewnego dnia, już nie zimą, ale jeszcze nie wiosną, dokładnie o godzinie dwunastej, w poprzek skrzyżowania stanął tramwaj. Razem z nim stanęło całe skrzyżowanie i każdy pojazd, który akurat o tej porze zabłąkał się  do centrum Warszawy. Tramwaj widmo, pusty w środku, trwał w miejscu nieruchomo i niemo, a wokół niego w histerycznym tańcu krążyły samochody i autobusy. Ludzie przystawali zdumieni.

niedziela, 27 lutego 2011

Zwiastuny złej nowiny

Zjawiają się w polskich miastach późną jesienią i wegetują tu aż do wczesnej wiosny. Podobno przybywają z Petersburga. Przesiadują na łysych gałęziach drzew, kraczą, żerują na tym, co ludzie wyrzucą do śmietników. Ich dzioby przypominają maski, noszone w XIV wieku, by uchronić się przed zarazą. Wyglądają złowieszczo.

W książce Doroty Terakowskiej Tam gdzie spadają anioły ponura postać czarnego kruka niemal od narodzin towarzyszy małej Ewie. Im ona jest słabsza, tym on staje się większy i mroczniejszy - jakby wraz z utratą jej sił, potężniał. Obraz demona, który przybrał formę czarnego ptaszyska, bardzo przemawiał mi swego czasu do wyobraźni. I za każdym razem, gdy widzę ponure gawrony, których dzioby wymierzone są w kierunku naszych okien, czuję się nieswojo... 




Idzie wiosna, kupy wychodzą

Dawno nas nie było - ale bez obaw, w końcu wracamy. Sesja, zima, Święta - niekoniecznie w tej kolejności - powodują, że człowiek jakby nie zauważał Warszawy wokół siebie, a jak już zauważa, to zupełnie nie ma w nim tej radości życia, która skłoniłaby do dzielenia się na blogu nowinkami z okolicy.

Zwykle jest tak, że nasze poczucie słuszności świata wzrasta wtedy, gdy okazuje się, że ktoś inny też podziela nasze poglądy. Odetchnęłam z ulgą, kiedy tuż za sądami, obok sklepu akwarystycznego odkryłam wielki plakat, który promuje bliskie memu sercu wartości. Lubię zwierzęta. Uważam spacery za dobre spędzanie czasu. Niewątpliwie też przemiana materii jest w życiu istotna. Dlatego ten plakat, mam nadzieję, poruszy serca właścicieli słodkich zwierzątek, pozostawiających po nich mniej słodkie kupy. Wolałabym, żeby wiosna w Warszawie przestała mi się kojarzyć z hasłem, jakie wpisałam w tytuł tego posta.

Czego sobie i Wam życzę!