Znowu wracam do tematu układanki - wczoraj pisałam o budynku, dzisiaj zdjęcie przedstawiające pejzaż typowo, wydaje mi się, muranowski, a może w ogóle typowy, wystarczyłoby powiedzieć? Im dłużej obserwuję okolicę, tym większe mam wrażenie, że ktoś bawi się tutaj budynkami, ulicami, ruinami i ogrodzeniami w układankę. Zdjęcie ilustruje zjawisko dość powszechne, gdzie by się nie ruszyć: ulica czy plac, otoczony granatowoniebieskim budowlanym ogrodzeniem, za nią półruina, przez której okienko prześwituje muranowski blok, a dalej w tle zabytkowa wieża kościoła ewangelicko-reformowanego.
No i nie wolno zapomnieć o "manhattanowej" wieży, zupełnie w tle, za blokiem, jak wieżyczce zamku "z lepszego świata" kiwającej przyjaźnie-nieprzyjaźnie na przypadkowego przechodnia, mówiącej: co tam zabytki, ja stoję tu, gdzie się trzeba ze mną liczyć!
Ale może jeszcze słowo o granatowym ogrodzeniu. W zeszłym roku spacerowaliśmy z eM nad Wisłą i jak zapewne większość z Was wie, długo stały tam takie ogrodzenia. Traf chciał, że akurat ekipa jakiejś stacji telewizyjnej koniecznie chciała zrobić z nami jakieś ujęcie na temat "co sądzimy o tej budowie". Niestety, żadne z nas nie miało pojęcia, co powstaje za ogrodzeniem. Byliśmy tylko w stanie zapewnić, że bardzo lubimy granatowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz