Kiedy wysiadasz z tramwaju na Alei Jana Pawła przy Kinie Femina, możesz akurat rozglądać się, gdzie jest jakiś bankomat. Może błądząc wzrokiem po ścianach bloków i kamienic natrafisz na bankomat BZW BK, nie rzucający się bardzo w oczy na tle żółtej ściany. Wciśnięty gdzieś między zegarmistrza i sklep z torebkami (gdzie na wystawie zauważysz też puste pudełka po chusteczkach, frapują mnie one od jakiegoś czasu). Ale jeśli obejdziesz ten żółty budynek dookoła, na jego tyłach wkroczysz w zupełnie inny świat.
Nad marsjańskimi wzgórzami i księżycami wznosi się budynek sądu jak z jakiejś psychodelicznej powieści Kafki. Ale to nie wszystko. Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale naprzeciwko Marsa tkwi lekko zardzewiała, pozostawiona sobie samej i biegowi czasu rakieta kosmiczna. Stoi w czymś, co może było fontanną, a może piaskownicą.
Czy autorem marsjańskiego księżyca jest podpisany "pierwszy Polak na Marsie"? I co się z nim stało? Mieszka jeszcze na tym osiedlu (jeśli kiedyś mieszkał?). Czy to on zostawił rakietę w nieczynnej fontannie?
Grafitti zaczęło żyć swoim życiem, bo mieszkańcy lub bywalcy podwórka zaczęli dokomponowywać do niego swoje wyobrażenia: jest więc i statek kosmiczny, i ufoludek (nie wiadomo, w jakiej kolejności przybyli na Marsa on i "pierwszy człowiek", bo ufoludek mieszkańcem czerwonej planety najwyraźniej nie jest, skoro stoi sobie wesoło obok statku, zamiast palić fajkę w domowym obejściu).
Czasami w poszukiwaniu bankomatu warto zapuścić się te dwa kroki dalej.
Trzeba mieć się na baczności. Może tu wrócą po swoją rakietę.
OdpowiedzUsuńGóry zaiste marsjańskie...
OdpowiedzUsuń